polski      /     english

 

 

 

 

wprowadzenie                     osoby                     podziękowania




Moja przygoda z architekturą rozpoczęła się w roku 1965, kiedy to podjąłem naukę na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Z całego programu studiów decydującym o moim dalszym życiu okazał się wyjazd do Holandii z panią prof. Krystyną Wróblewską i jej kołem naukowym przy Katedrze Rysunku. Podróż miała nam otworzyć oczy na sztukę i architekturę tego kraju; otworzyła je nieopatrznie na kuszący, niedostępny zza żelaznej kurtyny świat Zachodu. „Zdobycie” go stało się odtąd moim pragnieniem. Ale najpierw trzeba było zdobyć paszport; takie czasy. Kiedy to się wreszcie udało, tuż przed dyplomem u prof. Gruszczyńskiego, ze zdobycznym zaproszeniem do Afganistanu w ręce, dotarłem do... Danii; takie kręte drogi...

I tak w roku 1971, w wieku 23 lat, jako „uciekinier” (status ów zawdzięczam nielegalnej w świetle peerelowskiego prawa, decyzji pozostania na Zachodzie), rozpocząłem moje podróżowanie czy – słuszniej – smakowanie świata. Na mej drodze znalazł się Londyn, gdzie wykonywałem m. innymi prace konkursowe przebudowy centralnej części miasta w biurze architektonicznym Chapman Taylor Architects i kosztowałem życia, odnajdując się bez trudu w zgiełku metropolii jak i lewostronnym ruchu. „Zaniosło” mnie również za Ocean – zakotwiczyłem na chwilę w Nowym Yorku i na nieco dłużej pod brazylijskim słońcem, pozostawiając po sobie ślad w postaci portretów spotkanych przyjaciół; lekcje prof. Wróblewskiej nie poszły na marne.

W przerwach w podróży studiowałem na Wydziale Konserwacji Architektury Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze, którą ukończyłem w 1976 roku z tytułem arkitekt (łac. cand. arch.) i to waściwie był „finał” mego związku z królową sztuk; niedługo potem podjąłem studia podyplomowe na Wydziale Konserwacji Malarstwa tej samej uczelni, zakończone w 1984 roku dyplomem u prof. Steena Bjarnhofa. W tymże roku, na kongresie ICOM w Kopenhadze, zaprezentowałem swą pracę dyplomową – „Et Transportabelt Minilavtryksapparat”. Było to miniaturowe urządzenie niskociśnieniowe mojego pomysłu, do konserwacji obrazów tkanin i papieru, znane odtąd w literaturze fachowej jako Mitka mini low pressure apparatus, opisane po raz pierwszy w artykule zatytułowanym „Portable mini low-pressure apparatus for the treatments of paintings”, (Studies in Conservation, Volume 30 Number 4, November 1985).

W 1988 roku założyłem działającą do dziś firmę Mitka & Partners, specjalizującą się w projektowaniu oraz produkcji urządzeń niskociśnieniowych przeznaczonych do konserwacji dzieł sztuki. Prowadzimy również warsztaty, konsultacje oraz ekspertyzy kon ser watorskie w Europie, Australii i innych miejscach świata (vide www.mitka.dk).

Nasi główni klienci to największe muzea sztuki na świecie, instytucje państwowe i prywatne, szkoły i uniwersytety na terenie Danii i Wielkiej Brytanii, międzynarodowe domy aukcyjne, np. Bruun Rasmussen Auctioneers A/S w Kopenhadze, prywatni kolekcjonerzy sztuki, jak np. The Estate of Francis Bacon w Londynie, Wielka Brytania, wielkie korporacje handlowe np. duński armator J. Lauritzen w Kopenhadze, rozliczni konserwatorzy sztuki oraz inni prywatni klienci z różnych zakątków świata.

Choć na stałe mieszkam w Kopenhadze, moja podróż trwa nadal. Wszak podróżować znaczy żyć, jak mawiał Hans Christian Andersen. Niekiedy sięgam po pędzel lub ołówek (z tego się nie wyrasta). Z coraz większym sentymentem odwiedzam też ojczyste strony. Kiedyś tu wrócę…

Wiesław Mitka
Kopenhaga, lipiec 2010

fot. FOTO Studio Konaszewska-Pyla


 
Copyright by Konrad Glos, Rafal Zub 2010